Parasolki, parasolki-Pathein

O tym, że mała miejscowość w delcie rzeki Irrawady znalazła się na naszej liście miejsc do odwiedzenia zdecydowała tradycja ręcznego wytwarzania parasolek chroniących zarówno od deszczu jak i od słońca. Niestety zmiana planów związana z wypożyczeniem skutera oraz rozstrojem żołądka Roberta spowodowała, że aby się do stać do Pathein musieliśmy wrócić z Mandalay nocnym autobusem do Yangon, przejechać na dworzec autobusowy położony w drugim końcu miasta i w końcu wsiąść w lokalny autobus do Pathein.

Pathein okazało się uroczym małym miasteczkiem nad rzeką, pełnym ciepłych  ludzi i ciekawych historii. Zbudowane w zasadzie by dostarczyć infrastrukturę dla pobliskiego więzienia, sławę zdobyło dzięki bambusowym parasolkom będącym nieodłącznym elementem stroju mnichów oraz niezbędnym rekwizytem wielu uroczystości. Sam proces jest długotrwały i składa się aż z 70 kroków. Choć w samej Birmie tradycja mocno podupada to do dziś działają rodzinne zakłady z kilku pokoleniową historią produkcji. Parasolki stały się towarem eksportowym (np. do Niemiec) oraz elementem oświetlenia.

Pathein to jedno z tych miasteczek gdzie nic tak naprawdę nie ma do zwiedzania a  chce się w nich zostać na dłużej. Zrelaksowana atmosfera, ciche  ulice, po których mkną riksze i rowery, uśmiechnięci mnisi i długie rozmowy przy kawie. Nasz nowo poznany znajomy San Pein zabrał nas też na przyświątynny jarmark, gdzie po raz pierwszy zobaczyliśmy koło-karuzelę rozpędzaną siłą ludzkich mięśni. Chociaż nie dotarliśmy na plażę w Chang Thra to i tak było to jedno z milszych miejsc naszej podróży po Birmie.

 

CO NOWEGO

Kategorie